Jeśli czytaliście moje recenzje wiosenno-letnich i jesiennych lub wiejskich przygód Toli, wiecie, że uwielbiam tę serię.
Z przyjemnością przedstawiam Wam więc następny tom – „Tola w przedszkolu”, któremu obibooki patronują z wielką radością.
Tym razem mamy aż 6 opowiadań! Przedszkolną przygodę zaczynamy we wrześniu, a kończymy tuż przed rozpoczęciem wakacji – możemy się więc cieszyć książką przez cały rok.
Bardzo się cieszę, że Anna Włodarkiewicz pokazuje nam w końcu ten kawałek życia Toli. Rodzinne opowieści są cudowne, ale wszyscy byliśmy ciekawi, jaka jest Tola w przedszkolu, jaką jest koleżanką, w co najchętniej się bawi. No i przede wszystkim, jakie to jej przedszkole jest.
Pierwszy dzień w przedszkolu
A jest bardzo przyjazne i bliskościowe. Przekonujemy się o tym już pierwszego dnia, kiedy do grupy dołącza nowa, ledwie dwuletnia koleżanka Helenka. W adaptacji przez cały czas towarzyszy jej mama – może brać udział w zabawie, siąść z dziećmi do stołu.
Mama się spóźnia
Zazwyczaj mama odbiera Tolę z przedszkola tuż po podwieczorku. Dzisiaj jednak dziewczynka zdążyła już umyć zęby po jedzeniu, wrócić na salę, zrobić wycinankę, a mamy nie ma. Tola coraz bardziej się stresuje, a dzieci szepczą między sobą. Może mama stoi w korku? (ale przecież chodzi na piechotę) a może wpadła w „calną dziulę”. (Nieeee te są za daleko – tłumaczy pani.) A może jest superbohaterką i musiała uratować świat? Scenariusze są coraz bardziej szalone, a prawdziwy powód okazuje się być dużo bardziej prozaiczny ;)
Z górki na pazurki
Przedszkolaki ubrane w narciarskie kombinezony, z brzuszkami pełnymi ciepłej zupy dowiezionej przez pana Kostka z cateringu, udają się pobliską górkę. Jazda na sankach i plastikowych jabłuszkach, a nawet turlanie się z górki trwa w najlepsze do czasu, kiedy jednemu z młodszych chłopców zdarza się mała wpadka. Pora wracać, zanim wszyscy przemokną. „Małe dzieci to chodząca katastrofa” oznajmia jeden z kolegów Toli ;)
Tola ma gorączkę
Nie ma chyba dziecka, któremu w przedszkolnej karierze nie zdarzyłoby się pochorować w przedszkolu właśnie. Spotyka to również Tolę. Pani Zuzia zauważa, że dziewczynka ma niezdrowe wypieki. Rzeczywiście – termometr pokazuje prawie 39 stopni! Szybki telefon do rodziców i trzeba tylko poczekać na mamę, która zaraz zabierze pacjentkę do domu. Koleżanki i koledzy są bardzo przejęci. Starają się być cicho, żeby Tola miała spokój, przynoszą jej wodę i miękką poduszkę. Zastanawiają się też, co to za choroba i czy sami są zdrowi.
Dbamy o zęby
Dzieci odwiedza pani stomatolog. Pokazuje jak myć zęby, tłumaczy czym jest próchnica i jak jej unikać. Przedszkolaki są bardzo przejęte. Z początku lekko przestraszone, później zaciekawione, na końcu nie mogą się doczekać kiedy dostaną upragnione klepsydry, które pokazują, jak długo trzeba myć zęby. Z radością pokazują gościowi, jak ładnie myją zęby. Tylko Bartek nie może ich umyć. Cały czas ma na głowie tekturowy rycerski hełm. Tak na wszelki wypadek – żeby nikt mu nie wyrywał zębów.
My, kucharze!
Przedszkolaki robią zakupy w pobliskim warzywniaku. Każdy może wybrać sobie ulubione przysmaki, które zechce położyć na swoim kawałku pizzy. Tak! Wszyscy razem będą piec prawdziwą pizzę! Pan Kostek z cateringu zaczął już wakacje, więc to będzie dziś przedszkolny obiad. Wracają z siatkami pełnymi pieczarek, papryki, kukurydzy. Tola wybrała doniczkę z bazylią. Szymek planuje pizzę serowo cebulową. Praca wre, każdy ma swoje zadanie. A Laura, która nie może jeść zwykłej mąki, ma nawet specjalny blat, na którym robi ciasto z mąki bezglutenowej. Jak się domyślacie, własnoręcznie przygotowane jedzenie smakuje najlepiej na świecie.
Najnowsza „Tola” nie zawodzi i trzyma poziom. Przedszkole, do którego chodzi nasza bohaterka to przyjazne, ciepłe miejsce. Opisane w książce sytuacje, bliskie naszym dzieciom, mogą się stać punktem wyjścia do wielu ciekawych rozmów, o tym co dzieje się w Waszych przedszkolach. Jest tęsknota (zaprawionej już przecież w bojach przedszkolaczki) za rodzicami. Są relacje z rówieśnikami, którzy, choć trochę dokuczają koleżance martwiącej się o mamę, bardzo ją wspierają, kiedy zachoruje. Bardzo podoba mi się pomysł wprowadzenia postaci młodszych przedszkolnych kolegów i przypomnienie, że maluchy szybciej są zmęczone, czasem nie zdążą do toalety, a przede wszystkim potrzebują trochę czasu, zanim zechcą przyłączyć się do zabawy.
Jak zawsze magiczne ilustracje Oli Krzanowskiej dodają książce klimatu - ciągle nie mogę się zdecydować, która z nich jest moją ulubioną.
Marzy mi się, żeby ten tom znalazł się na półkach nie tylko w dziecięcych pokojach, ale też w przedszkolach w całej Polsce!