Moje dzieci lubią książki o przygodach innych dzieci. Chętnie słuchają historii bohaterów i bohaterek, z którymi mogą się utożsamiać. Jednocześnie uwielbiają szalone pomysły i nieprawdopodobne opowieści, które mogłyby zrodzić się w ich własnych głowach w trakcie zabawy.
Takie właśnie są Zaczarowane przygody Tosi i Franka. Książka to zbiór jedenastu krótkich opowiadań idealnych dla starszych przedszkolaków
Tytułowi bohater i bohaterka to rodzeństwo. Młodszy brat podziwia starszą siostrę i chętnie podąża jej śladem, przeżywając niesamowite przygody, ale niejednokrotnie sam staje się prowodyrem szalonych zabaw i wypraw do… krainy wyobraźni.
Tosię i Franka poznajemy, kiedy budzą się w niedzielny poranek. Rodzice jeszcze śpią, a dzieci zastanawiają się, czy ich obudzić. Szybko dochodzą jednak do wniosku, że przebudzeni mama i tata każą im sprzątać pokój, myć zęby i robić mnóstwo innych męczących i nudnych rzeczy. O ile ciekawiej będzie się wybrać do centrum miasta po pączki! Tosia w sukni balowej i Franek w stroju strażaka (w końcu rodzice mówią, że kiedy się gdzieś wychodzi, trzeba wyglądać elegancko) ruszają na przystanek autobusowy. Na ulicy czeka jednak na nich wiele niebezpieczeństw. Z opresji ratuje ich ludzik z sygnalizatora świetlnego spełniający życzenia.
Spokojnie! Kiedy pojawia się kontroler sprawdzający czy dzieci mają bilety, Tosia i Franek budzą się w bezpiecznym łóżku. Cała historia jest jednak świetnym punktem wyjścia do rozmowy z dziećmi o tym, czemu samodzielne wyprawy do miasta. I o tym, jak poruszać się bezpiecznie po ulicy.
Tosia i Franek odwiedzają najróżniejsze miejsca. Wraz z ptakiem z urodzinowej laurki dla mamy wędrują na łąkę, na której karmią kwiatami krowy. W saniach ciągnętych przez renifery podróżują w noworoczny wieczór do Kopenhagi, ratować Dziewczynkę z Zapałkami. Innym razem lądują na balu wraz z Kopciuszkiem, która okazuje się nie być przesadnie miłą dziewczyną. Odnalezionym w trakcie porządków zakurzonym statkiem kosmicznym lecą do… krainy dinozaurów, gdzie poznają Młodego T-rexa, Arnolda, który na deser zjada góry lodowe. Ratują go nawet przed wyginięciem (Czy to nie brzmi, jak scenariusz zabawy, który mogłyby wymyślić Wasze dzieci?!) Jest tu też podziemna kraina zamieszkała przez praludzi czy domy z obłoków.
Błażej Przygodzki trafnie opisuje relacje między rodzeństwem. Tosia i Franek sprzeczają się, kłócą, dogryzają sobie, ale bardzo się kochają i wspierają się nawzajem. Starsza siostra nie spuszcza brata z oka i dba o jego bezpieczeństwo. Każda z przygód Tosi i Franka jest świetnym punktem wyjścia do rozmowy. Nie tylko na tematy dotyczące przeżyć rodzeństwa, ale również o tym, co dzieje się w życiu kochającej się rodziny. Kiedy rodzice martwią się bo tata stracił pracę i domowy budżet się nie domyka, dzieci postanawiają sprzedać część swoich zabawek i uczą się, że bogactwo nie zawsze daje szczęście. Gdy mama ma gorszy nastrój, urządzają dla niej domowe spa.
Autor dostrzega też wielką moc nieograniczonej dziecięcej i wyobraźni, dzięki której te wszystkie niesamowite wydarzenia są możliwe. Jest zabawnie i magicznie. Całość dopełniają urocze ilustracje Piotra Rychela.
Zaczarowane przygody Tosi i Franka to idealna lektura na jesienne popołudnia i wieczory.
Partnerem wpisu jest wydawnictwo Wilga. Dziękuję za egzemplarz recenzencki.