Brakowało takiej książki na rynku. Bardzo brakowało. Choć nie jest to łatwa lektura i mam nadzieję, że nigdy nie będziecie musiały_eli szukać książek poruszających tę trudną tematykę, wiem, że życie pisze czasem smutne scenariusze. Czasem trzeba się zmierzyć z utratą ciąży czy śmiercią noworodka. Wtedy ze stratą mierzą się też nasze dzieci.
Książka dla dzieci o stracie rodzeństwa
Książka Tamtej nocy nadeszła zima to historia małego chłopca, który czeka na pojawienie się w domu młodszego braciszka. Niestety się nie doczeka… To właśnie on jest narratorem tej opowieści. Opowiada o tym, jak mama była w ciąży, a brat wierzgał tak mocno, że wylał sok z kubka opartego o brzuch. Wspomina skręcanie łóżeczka i kupowanie malutkich ubranek. Mówi o tym, jak wyobrażał sobie braciszka, opiekę nad nim, wspólną zabawę.
Przychodzi dzień, w którym bohater zostaje w domu z babcią, a rodzice jadą do szpitala. Radosne oczekiwanie przerywa telefon, który wszystko zmienia… Następnego dnia rano okazuje się, że świat już nigdy nie będzie taki sam. W nocy spadł śnieg, a rodzice wracają do domu sami.
Mama i tata przytulili mnie i powiedzieli, że muszą mi powiedzieć coś smutnego. Mój młodszy brat urodził się. I od razu umarł. Czasami życie jest takie krótkie, że nie trwa nawet jednego dnia. Czasami radość w okamgnieniu zmienia się w smutek.
To, jak w kolejnych dniach i miesiącach rodzina radzi sobie z żałobą oglądamy oczami dziecka. Złe momenty mieszają się tu z dobrymi. Są momenty, w których wszyscy płaczą – mama, tata, babcia. Chłopcu też chce się płakać, więc niszczy swoją nową zabawkę. Znajomi przysyłają mnóstwo kwiatów, są też tacy, którzy przynoszą ciepłe jedzenie i wspierają ich samą swoją obecnością. Chwile pełne smutku mieszają się z krótkimi momentami radości. Widać to również na ilustracjach. Na jednej mamy „kadr” z pogrzebu widzianego z perspektywy małego człowieka, na kolejnej kolorowy dziecięcy pokój, w którym bawi się dwoje dzieci.
Mogłoby się wydawać, że sprawy wracają do normy, ale na balkonie stoi przysypany śniegiem, nieużywane dziecięcy wózek. A mały chłopczyk uczy się, żeby spacerując z mamą po mieście ostrzegać ją, gdy jakiś wózek pojawia się na horyzoncie… Z czasem dobrych momentów jest jednak coraz więcej, przeżywająca żałobę rodzina ostrożne pozwala sobie na śmiech i wygłupy. Również dzięki staraniom synka, który intuicyjnie wie, co zrobić, żeby na twarzy mamy znów zagościł uśmiech.
To naturalne, że bohater zastanawia się, dokąd trafił jego brat. Książka jest uniwersalna w warstwie światopoglądowej. Niezależnie od tego, w co wierzy rodzina małego czytelnika lub czytelniczki, w mojej opinii treść będzie zgodna z jej przekonaniami: _ - Gdzie jest teraz mój brat? – zastanawiałem się. Dorośli odpowiadali na wiele różnych sposobów. – Pod ziemią. – W niebie. – W gwiazdach albo za gwiazdami. – Tuż obok, w naszych wspomnieniach. – W sercu._ Mijają trzy lata rodzina regularnie odwiedza grób dziecka na cmentarzu. Na przykład z okazji jego urodzin. Myśli chłopca, kiedy tam jest naprawdę chwytają za serce i przypominają nam, że osobą, która opowiada nam tę historię jest malutkie jeszcze dziecko.
Kiedy brat ma urodziny, idziemy na jego grób i zanosimy mu znicz. To taki zwyczaj. Dzieci nie mogą bawić się ogniem i czasem myślę, czy braciszek nie wolałby mieć zabawek. Mógłbym mu pożyczyć swój stary samolot i położyć mu na grobie.
W domu rodziny nie pojawiło się kolejne dziecko, ale chłopiec ma nowego przyjaciela – sąsiada, którego poznał w tych najtrudniejszych chwilach. Życie toczy się dalej, choć myśli o tym, jaki byłby brat i co by już potrafił pojawiają się od czasu do czasu. Jestem dumny z tego, że mam młodszego brata, chociaż nigdy go nie widziałem - mówi chłopiec.
Zarówno autorka, Anna Elina Isoaro, jak i ilustratorka, Mira Mallius doświadczyły podobnej straty. Na pierwszej stronie czytamy” Dla Vilja i Oiny, dzielnych starszych braci.
Odniesienie się do własnych doświadczeń pozwoliło im stworzyć pełną szacunku do emocji małych i dużych wspierającą opowieść, która niesie nadzieję na to, że kiedyś wszystko będzie boleć nieco mniej. Nie ma tu cukierkowego happy endu, ale po lekturze możemy poczuć się lżej.