Wiecie co? Bałam się trochę tej książki. Oczywiście wiedziałam, że się przy niej popłaczę (nauczona historią z Ty (recenzja tutaj) miałam naszykowane chusteczki 😉 ), wiedziałam, że będzie wzruszająco i pięknie, jak zawsze w Dolinie Tumilu. Czego więc się bałam? Ostatnio często miałam poczucie, że, jako mama nie staję na wysokości zadania. Mam za sobą długie tygodnie wyzwań szkolnych i przedszkolnych, które chwilami mnie przerastały, rehabilitację po urazie, który unieruchomił mnie na jakiś czas, mnóstwo pracy i poczucie, że za mało jakościowego czasu spędzam z dziećmi. Bałam się więc, że znajdę tu historię, którą ukryję przed dziećmi, zamiast im czytać, bo będzie mnie bolało, że nie czytam im o nas, że ci tytułowi „My” to… nie my… Jak bardzo się myliłam! I jak głupio się myliłam! Głupio, bo wiem przecież, że Marta Dahlig, jest mamą, jak ja. Jak wiel_ z nas codziennie walczy o przetrwanie łącząc pracę z macierzyństwem, zarywa noce, goni terminy, opiekując się przeziębionymi dziećmi czy (w ostatnich dniach) wożąc na kroplówki swoją chorą sunię. Tekst, który Marta zilustrowała, nad którym w najbliższych dniach będziecie pewnie ze wzruszenia chlipać razem ze mną, napisała jej mama, Ewa. Każdy, kto śledzi konto Tumilu na instagramie, wie, że to kobiety, które na co dzień muszą sprostać wyzwaniom, z którymi mierzą się wszyscy rodzice, babcie, dziadkowie. Nie wiem więc, czemu w ogóle zaświtała mi w głowie myśl, że w tej książce odnajdę coś, z czym nie będę się mogła identyfikować. To wierszowana opowieść o nas wszystkich. To książka, która dała mi dużo siły, właśnie dlatego, że odnalazłam w niej siebie. Marta, pani Ewo, dziękuję Wam za to ❤
Kiedy wieczór nastanie i nie w głowie Ci spanie, chodź i ciepło się wtul w me ramiona. Posiedzimy chwileczkę, poczytamy książeczkę. Zobacz tylko, ta książka jest O NAS!
Tak zaczyna się słodka, choć nie lukrowana opowieść o rodzicielskiej miłości. Wróć – nie tylko rodzicielskiej, bo tekst jest skonstruowany w taki sposób, że jego narratorem zwracającym się do dziecka, może być mama, tata, ale też babcia, dziadek, czy każda inna osoba ważna w jego życiu ❤ Widać to też na ilustracjach. Mamy na nich różne dzieci i różnych dorosłych. Wszystkie czasowniki w tekście są w formach, które pozwalają się utożsamiać każdej czytającej osobie i każdej osóbce, której tekst jest czytany. Wielkie brawa za to, wiem, jak trudno napisać taki tekst (polski język jest tu bezlitosny). Na dodatek ten tekst płynie, czyta się go lekko, naturalnie. Uwielbiam czytać dzieciom właśnie takie wierszowane książki! Nie znoszę topornych rymów, które są napisane na siłę. W tekstach Ewy Dahlig takich nie znajdziecie. Wszystko tu do siebie pasuje, jest na swoim miejscu, ma sens ❤ Ta książka to pochwała zwyczajności i obecności. Tłumaczy dzieciom, co to znaczy kochać i pokazuje sceny z życia dziecka , które, choć na pierwszy rzut oka wydają nam się zwyczajne, to są właśnie tymi, które (na pewno się ze mną zgodzicie) zostają nam w pamięci na całe życie i które odtwarzamy, kiedy sam_ zostajemy rodzicami.
Jest tu więc robienie ludzików z kasztanów, lepienie bałwana, budowanie bazy z pościeli, spacery, puszczanie latawca. Jest chwila smutku i mądre wsparcie dorosłej osoby, która, gdy trzeba, przytuli i pomoże przegnać troski. W to wszystko wpleciona jest szczególnie ważna dla mnie scena, w której mama siedzi przy komputerze, a znudzone dziecko leży na podłodze. Myślę, że ostatnich latach w większości naszych domów takie sceny miały miejsce…
Wiem, jak smutno się czujesz, Gdy mi czasu brakuje I tłumaczę, że dużo mam pracy… Ale wiesz, co Ci powiem? Choć mam tyle na głowie, Dla mnie ZAWSZE najwięcej TY znaczysz!
Jest również obietnica na przyszłość. W końcu nasze dzieci kiedyś dorosną, wyfruną w świat, będą nas potrzebować mniej, ale będą takie chwile, w których zatęsknią. I wtedy my będziemy czekać z otwartymi ramionami.
I sto rzek dookoła Nas rozdzielić nie zdoła! Zbudujemy do siebie sto mostów… Bo my w każdej potrzebie Mamy skarb – mamy siebie. Ty i ja. Ja i ty. My po prostu. Chlip, chlip. Czytajcie My dzieciom! Na okrągło! I uwierzcie mi, na każdej z ciepłych, radosnych ilustracji Marty odnajdziecie siebie.
Jutro, w środę 10 maja o godzinie 8 rano rusza przedsprzedaż tej wyjątkowej książki. Warto zaznaczyć, że ostatnio przedsprzedaże w Tumilu kończą się wyczerpaniem nakładu jeszcze przed premierą. Nie zwlekajcie więc, bo przed Dniem Dziecka dodruku na pewno nie będzie 😉 Z kodem EMKA macie 20% rabatu na WSZYSTKIE KSIĄŻKI w sklepie Tumilu, będzie obowiązywał do 25 maja.
Tu znajdziecie recenzje innych książek z serii Dolina Tumilu
PS. A poza tym okładka jest złocona i pięknie błyska, papier jest gruuuby i lśniący, odporny na zniszczenia i przyjemny w dotyku, a format słuszny. To idealny tytuł na prezent dla dziecka, ale i dla dorosłych. I wieeeeelki plakat do kolorowania jest do niej dołączony!