Jestem mamą kierowczynią.
Choć, kiedy to możliwe, staram się przesiadać z dziećmi na rower, nie będę udawać, większość szkolno-przedszkolno-codziennej rutyny załatwiam zza kierownicy i mam za sobą wiele długich tras z dwójką dzieci na pokładzie. Lubię to (w większości przypadków), nie boję się jeździć sama z dziećmi (a nawet dziećmi i dwoma psami!). Ale nie zawsze tak było. Pamiętam pierwszą samotną przejażdżkę po mieście z malutkim, kilkutygodniowym Iwem, który strasznie płakał, a ja próbowałam sięgnąć ręką do fotelika, żeby go pogłaskać. Pamiętam, że kiedy pierwszy raz miałam pojechać z nim z Warszawy do rodzinnego Lublina, poprosiłam swojego tatę, żeby po nas przyjechał, bo bałam się, że obudzi się w trasie, a ja nie będę mogła go utulić. Jednak z każdym kolejnym kilometrem nabierałam więcej odwagi. I teraz nie straszne mi już podróże, które zamiast zaplanowanych 4h trwają 7. Nie zaskakuje mnie już dziecko budzące się z drzemki w ciemnym lesie. I mam swoje sposoby na to, żeby „spacyfikować” małych pasażerów, kiedy w trasie odbija im palma.
Moje dzieci zdecydowanie częściej widzą za kółkiem mamę niż tatę. Nic więc dziwnego, że chętnie wzięły udział w zorganizowanym przez partnera tego wpisu - otomoto konkursie na projekt wymarzonego auta dla mamy, o którym piszę więcej na końcu.
Pani Benz miała gorzej?
Nie będę jednak udawać, że czasami w połowie drogi miewam już dość i zastanawiam się, po co mi to było. Wtedy przypominam sobie historię pani Benz, którą poznałam dzięki książce Ale auta! Odjazdowe historie samochodowe Michała Leśniewskiego. Kilka dni temu pytałam Was w stories na insta, czy znacie historię jej podróży, która odmieniła losy motoryzacji i okazuje się, że 2/3 osób o niej nie słyszało.
No to posłuchajcie:
Okazuje się, że gdy Karl Benz zbudował i opatentował pojazd napędzany silnikiem spalinowym nikt nie chciał go kupić. Wtedy jego żona, Bertha wyruszyła wraz z dwoma synami w podróż do babci (a jakże!). Był rok 1887. Po drodze między innymi: przetykała przewód paliwowy szpilką od kapelusza, a przetarty przewód elektryczny zabezpieczyła gumką z podwiązki, hamulce naprawiała u szewca a smar zastąpiła masłem z kanapek. Kiedy zabrakło paliwa, kupiła benzynę w aptece. W końcu dotarła do swojej mamy, a sprzedaż automobilu ruszyła z kopyta.
Przyznacie, że przy tej historii większość naszych podróżnych wyzwań to bułka z masłem!
Czym zająć dzieci w podróży
Lubię jeździć z dziećmi, bo mamy wtedy dużo czasu na rozmowy. Mam poczucie, że nadrabiamy wtedy czas, którego zawsze mamy za mało. Zauważyłam, że chłopcy zadają wtedy mnóstwo pytań, chętnie też opowiadają o tym, jak minął im dzień. Kiedy zaczynają się nudzić moją tajną bronią są piosenki po angielsku, których słuchamy po kawałki i staramy się je tłumaczyć. Nie jestem zwolenniczką dawania dzieciom w podróży kolorowanek, czy nawet książek w twardych oprawach. Wyobraźnia działa i boję się tego, co mogłoby się wydarzyć w razie stłuczki czy ostrego hamowania. Staram się więc wymyślać zabawy, które dzieją się wyłącznie w naszej wyobraźni. Tu z pomocą przyszła mi książka Poczekajki, w której znajdziecie wiele pomysłów na to, jak zająć dzieci „Gdy w podróży czas się dłuży”. Na przykład zabawa w psa i kota to świetne ćwiczenie cierpliwości i spostrzegawczości a przy okazji nauka matematyki!
Co dzieci powinny wiedzieć o samochodach?
Uważam, że mali pasażerowie przez obserwację kierujących rodziców uczą się wiele o ruchu drogowym i zasadach bezpieczeństwa. To, jaki przykład dajemy im dziś, przełoży się na to, jakimi uczestni(cz)kami ruchu będą w przyszłości. Nie tylko kierowcami i kierowczyniami, ale również pieszymi czy rowerzyst(k)ami! Ponieważ samochody są częścią naszej codzienności, warto by dzieci wiedziały o nich możliwie dużo. Mnóstwo dzieciaków jest naturalnie zainteresowanych tym tematem i choć książek o samochodach na rynku nie brak, najbardziej uniwersalną jest według mnie Poznajemy samochody. Nie tylko pokazuje ona ja skonstruowane są samochody, ale uczy również zasad bezpieczeństwa i tego, że… czasem z samochodu warto zrezygnować.
Jak dzieci wyobrażają sobie auto idealne? Konkurs!
W konkursie zorganizowanym przez otomoto dzieci mają narysować wymarzony samochód dla swojej mamy. Spośród prac konkursowych wybrane zostaną trzy, których twórcy i twórczynie otrzymają pluszaka stworzonego na podstawie swojego projektu. Rysunek dziecka w formie zdjęcia lub skanu (wraz z wypełnionym formularzem zgłoszeniowym) możecie wysłać do 13 czerwca na adres konkursotomoto@madogz.com
Wszystkie informacje na temat konkursu znajdziecie tutaj – klik.
Konkurs jest przedłużeniem akcji Prawdziwe Historie OTOMOTO, w ramach której na Dzień Matki powstał wzruszający spot opowiadający historię pani Ireny, mamy, która wydając córkę za mąż zyskała kubańskiego zięcia i wyjątkowego Cadillaca Eldorado. Podobny parkuje pod przedszkolem Olafa i muszę przyznać, że rozumiem, co przyciągnęło do tego modelu bohaterkę reportażu.
Wpis sponsorowany