Nie umiemy udzielać pierwszej pomocy!
Według badań CBOS tylko co piąty Polak deklaruje, że potrafi to robić i jest pewien, że zrobi to poprawnie. Na tle innych państw Europy nie wypadamy zbyt dobrze. W Norwegii 95% miekszańców jest przeszkolona w tym zakresie. W Niemczech czy Austrii 80%.
Pogotowie przyjeżdża po poszkodowanego w 8 do 15 minut od zgłoszenia. Jeśli zaś dojdzie do zatrzymania oddechu i akcji serca, to nasz mózg może przeżyć bez tlenu tylko 4 minuty. Dlatego, to właśnie ten czas do przyjazdu pogotowia jest kluczowy.
Gdybyśmy byli lepiej wyedukowani w zakresie udzielania pierwszej pomocy, moglibyśmy uratować dziesięciokrotnie więcej osób!
Warto nauczyć się udzielania pierwszej pomocy, odświeżyć informacje. I warto rozmawiać na ten temat z dziećmi. Pokazywać im w zabawie jak mogą pomóc. To pomoże je też przygotować na sytuację, w której będą świadkami tego, jak rodzic udziela komuś pomocy.
Dlatego bardzo cieszę się, że na rynku ukazała się książka „ Łukasz Ratuje misia, czyli jak udzielać pierwszej pomocy”.
Łukasz wybiera się z mamą na lody. Kiedy stoją w kolejce, nagle starszy pan upada na podłogę, a zgromadzone w lodziarni osoby zaczynają krzyczeć i machać rękami. Chłopiec bardzo się boi. Kurczowo trzyma mamę za rękę, ale ta prosi go, żeby został w miejscu, a ona spróbuje pomóc. To ważna scena również dla rodziców – kiedy jesteśmy sami z małym dzieckiem, musimy zadbać również o jego bezpieczeństwo. Często w takich momentach myślimy, że może kto inny powinien pomóc. Dlatego ważne, żeby przygotować dziecko na taką sytuację, powiedzieć mu, jak powinno się zachować.
Łukasz obserwuje jak mama próbuje nawiązać kontakt z leżącym na ziemi mężczyzną i wydaje polecenia innym osobom. Kiedy jest pewne, że pan nie oddycha, zaczyna uciskać jego klatkę piersiową i wdmuchiwać mu powietrze do ust. Przestaje dopiero wtedy, kiedy podchodzą do niej ratownicy.
Mama i Łukasz byli bardzo dzielni i mają nadzieję, że starszy pan wyzdrowieje. Ale to dopiero początek historii.
Wieczorem mama kładzie na dywanie misia i krok po kroku opowiada chłopcu, co należy zrobić, kiedy ktoś ma wypadek:
-
zadbać o to, żeby był w miejscu bezpiecznym. I dla misia i dla Łukasza.
-
sprawdzić czy miś jest przytomny – klepiemy go w łapkę i wołamy: „Misiu!”
-
sprawdzić czy miś oddycha
-
jeśli tak, kładziemy go na boku i wzywamy pogotowie – oczywiście dzięki książce dziecko dowie się też, że jest specjalny numer 112
- jeśli miś nie oddycha, musimy pomóc jego serduszku – uciskamy powyżej brzuszka 30 razy i 2 razy wdmuchujemy powietrze do jego buzi, zatykając przy tym jego nos
Łukasz dzielnie ćwiczy i powtarza to co zapamiętał. Jest bardzo dumny ze swojej mamy, która uratowała pana.
Choć książka porusza poważny temat, jest napisana przystępnie i nie straszy dziecka. Mama jest spokojna i pewna siebie. Wie co robi – to sprawia, że i dziecko jest spokojne. Kolorowe, ciepłe ilustracje dodatkowo sprawiają, że książka jest przyjazna dziecku, przyjemna w odbiorze.
Czytajcie i ćwiczcie z dziećmi. W domu, w przedszkolu – dzięki temu, kiedy w przyszłości ktoś będzie potrzebował ich pomocy, nie wpadną w panikę i będą gotowe jej udzielić.