Z pudełka pełnego nowoprzybyłych książek Iwo bezbłędnie wyłuskał „Jak rozpoznać misia. Poradnik dla początkujących”. Nic dziwnego sympatyczna postać (mój syn upiera się, że to dziewczynka) na okładce i jesienna kolorystyka zachęcają do sprawdzenia, co kryje się w środku.
A tam…
Młody poszukiwacz przygód wyrusza na wyprawę do krainy niedźwiedzi. Dobrych rad udziela mu dowcipna narratorka, która będzie mu towarzyszyć w trakcie poszukiwań. Po krótce przedstawia różnice pomiędzy niedźwiedziami czarnym i brunatny (oraz pluszowym misiem). Nie zagłębia się zbytnio w szczegóły, zwłaszcza, że czarne niedźwiedzie bywają lekko brunatne, a brunatne trochę czarne. Poza tym szanse na znalezienie niedźwiedzia są raczej marne.
Hmmm ;)
Nasz bohater najwyraźniej ma szczęście.
Dowiemy się więc, że czarne niedźwiedzie potrafią włazić na drzewa. I są dość ciężkie.
Upsss
Czy to niedźwiedź brunatny? Mamy pewien problem. Sposób na przechytrzenie brunatnego niedźwiedzia, raczej nie zadziała na czarnego. Pora więc sięgnąć do plecaka – może tam znajduje się coś, co pomoże nam w ucieczce? Gaz pieprzowy? Owsianka? guma balonowa? Majtki na zmianę?
Ojej! Przecież mamy jeszcze pluszowego misia!
Okazuje się, że niedźwiedzie potrafią być tez całkiem słodziachne. Ale pamiętajcie, żeby pod żadnym pozorem nie próbować bawić się z PRAWDZIWYMI niedźwiedziami.
Absurdalna, zabawna, pięknie zilustrowana. Idealna na jesienne wieczory i wygłupy. Zachęca maluchy do interakcji z książką i powoduje niekontrolowane wybuchy śmiechu. Sprawdziliśmy i świetnie się bawiliśmy!