Kiedy ją poznajemy, Gerda jest młodziutkim wielorybem, który spokojnie przemierza ocean z rodzicami i starszym bratem Larsem. To szczęśliwa, bardzo kochająca się rodzina. Na dobranoc mama często śpiewa dzieciom prastarą pieśń wielorybów — przejmującą, smutną piosenkę. Nie wiem, czy robiąc to, ma świadomość, jak bardzo w przyszłości przyda się ona córce…
Pewnego dnia Gerda budzi się zupełnie sama. Dlaczego nigdzie nie ma Larsa i rodziców? Co właściwie się wydarzyło? Nie pamięta co się stało.
My też możemy się jedynie domyślać, widząc na ilustracji czerwoną wodę i zaciętą twarz mężczyzny w sztormiaku. Sami musicie zadecydować, ile na ten temat zechcecie powiedzieć dzieciom. Na pewno nie wszyscy mali czytelnicy będą gotowi na informację o tym, że (i jak) rodzina Gerdy została skrzywdzona. Na szczęście tekst pozwala nam na różne interpretacje.
Wielorybka daje się unosić oceanicznym prądom w nadziei, że w końcu spotka najbliższych. Powoli przywyka do samotności i dorasta, robi się coraz silniejsza i mądrzejsza. Ma dobre i mądre serce, ale w jej oczach zawsze gości smutek. Na swej drodze spotyka wiele morskich stworzeń. Orki podpowiadają jej, żeby płynęła na północ poszukać mądrego narwala, który może znać odpowiedzi na jej pytania. Mewy przynoszą jej nowinki z całego oceanu. Ośmiornica niespecjalnie chce jej towarzystwa — tutaj pojawia się wątek ekologiczny – ośmiornica jest samotniczką pilnie strzegącą swoich skarbów, które okazują się być… śmieciami.
W końcu, w jaskini na skraju świata Gerda znajduje narwala, który przypomina sobie, że przed laty spotkał wieloryba, który straciwszy rodziców i siostrę wyruszył do Rajskiej Zatoki Wielorybów – miejsca, w którym różne gatunki wielorybów żyją w przyjaźni od setek lat.
Gdy i Gerda dociera do tego magicznego miejsca, zaczyna nucić pieśń, którą w dzieciństwie śpiewała jej mama – dzięki temu odnajduje brata. I znów czuje, że ocean to jej dom.
Całkiem sporo tutaj tekstu. Pięknego, miejscami poetyckiego nawet (ukłony dla tłumaczki). Opowieść toczy się niespiesznie – w końcu takie jest wielorybie życie - ale wciąga, hipnotyzuje. Ilustracje zapierają dech w piersiach – ozdobne ornamenty i etniczne motywy, którymi pokryte są poszczególne zwierzęta, podkreślają, że należą do różnych gatunków. Nie przeszkadza im to jednak pomagać sobie nawzajem i żyć szczęśliwie we wspólnej krainie.
Opowieść jest uniwersalna, sam autor podkreśla we wstępie: „Historia ta jest prawdziwa, możecie w nią uwierzyć albo zdecydować inaczej, ale podobne rzeczy przydarzają się wielu wielorybom. Być może także ludziom…” Rzeczywiście – możecie po lekturze zechcieć rozmawiać z dziećmi o tym jak człowiek traktuje zwierzęta. Możecie im pokazać, że zwierzęta też mają uczucia. Ale możecie również potraktować tę opowieść symbolicznie i opowiedzieć, że na świecie zdarza się, że dzieci gubią rodziców i przez wiele lat tułają się szukając swojego miejsca.
W postscriptum jedna rzecz, do której muszę się przyczepić ;) na swojej drodze Gerda spotyka kolejno pingwiny i niedźwiedzia polarnego. Jeśli rzeczywiście podróżowała z równika na północ, nie miała prawa spotkać pingwinów. To zresztą nie pierwsza książka dla dzieci, w której te zwierzęta są umieszczone w jednej, lodowej krainie. Na szczęście w tym przypadku dość łatwo ograć temat – nie są narysowane na jednej stronie, bohaterka w końcu przemierza oceany przez długie lata, możecie więc powiedzieć dzieciom, że na swej drodze spotkała pingwiny a później podążyła na daleką północ. Szkoda byłoby z powodu trzech pingwinów tracić tę wspaniałą historię.
wiek: 4+