Piękne zilustrowana ciepła opowieść, przy której nie raz się uśmiechniecie. Świetny punkt wyjścia do rozmów z dziećmi o stereotypach i lęku przed tym, czego nie mieliśmy okazji poznać.
Królik Różanosek bardzo boi się węży. Najciekawsze, że nigdy żadnego węża nie spotkał. Nie wie nawet, jak wyglądają.
Różanosek jest miłym zwierzakiem. Dlatego, kiedy słyszy, że do jego kamienicy wprowadziła się nowa sąsiadka postanawia zaprosić ją na kakao. Gdy puka do drzwi nowej lokatorki, w odpowiedzi słyszy: Bardzo żałuję, ale prawie nie ma mnie już w domu.
Królik spaceruje po okolicy podążając śladami sąsiadki. Nie wie, jak ona wygląda. Od gospodyni słyszał tylko, że jest bardzo długa.
Przemierzając ulice w poszukiwaniu tajemniczej damy Różonosek spotyka okolicznych mieszkańców. Wielu z nich jest skonsternowanych pojawieniem się nowej mieszkanki. Kierowca autobusu pozwala sobie nawet na nazwanie jej gadziną! Ciekawe, że to właśnie on pozwala sobie na takie epitety w stosunku do przybyszki. Sam pochodzi z Bengalu i nikt nie wie, jak poprawnie wymówić jego imię. Niektórzy, jak kotka Wanilina, pracownica cukierni, która ze strachu chowa się pod stołem, boją się nowej sąsiadki.
W końcu królik spotyka bociana, dozorcę. Od niego pierwszy raz słyszy, że elegancka dama w kolorowe łatki to anakonda. Wąż anakonda. Na szczęście rozsądny bocian zapewnia naszego bohatera, że nowa lokatorka jest całkiem przyjazna. Również dla królików.
Kiedy Różanosek w końcu dociera z powrotem do domu, czeka tam już na niego nowa sąsiadka. Okazuje się, że na imię ma Amanda. A u kotki Waniliny kupowała tort, który teraz przyniosła na przywitanie.
Długaśna sąsiadka pokazuje, że nasze (jak częste przecież!) lęki przed osobami innymi niż my, takimi, których nie znamy, o których być może tylko coś słyszeliśmy, czytaliśmy wynikają z niewiedzy. Wystarczy odrzucić stereotypy i zdobyć się na otwartość. Może się okazać, że dzięki temu spędzimy miłe chwile w towarzystwie fascynującej osoby. Nie wiemy, czy Różanosek i Amanda się zaprzyjaźnili. Po kilku kubkach kakao pożegnali się serdecznie i rozeszli, każdy w swoją stronę. Może więc od tej pory mówią sobie tylko dzień dobry mijając się na schodach? Bo przecież nie wszyscy sąsiedzi muszą się od razu zakumplować, prawda? Wystarczy, że są dla siebie uprzejmi i traktują się z szacunkiem. Bardzo podoba mi się to niesztampowe zakończenie.
Akwarelowe ilustracje Kęstutisa Kasparavičiusa, litewskiego autora jak zwykle zachwycają. Przywodzą na myśl dawne książki dla dzieci. Piękna kolorystyka, wielka dbałość o szczegóły. Elegancko ubrani bohaterowie, którzy wyglądają jak zabawki sprzed kilkudziesięciu lat. To jego znaki rozpoznawcze. Jeśli nie macie jeszcze żadnej jego książki w swojej biblioteczce, czas to zmienić!